Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2013

Louisa Hay i Festival Zmysłów

Obraz
          Może to dziwne połączenie- Luiska, światowej sławy nauczycielka rozwoju osobistego i FZ- jedyny w swoim rodzaju spęd różnorodności wytworów rąk ludzkich- do posmakowania, dotknięcia, powąchania, zastosowania, zakupienia, itp.; ale bez Luiski i jej książki Możesz uzdrowić swoje życie tego Festivalu pewnie by nie było, i pewnie nie byłoby mnie- takiej, jaką jestem teraz.           Ale po kolei:  Festival Zmysłów ( WIĘCEJ TU) odbył się po raz kolejny w grudniu zeszłego roku, jednak zdjęcia, które robił mój mąż, zaraz po Festivalu zaginęły. Były na karcie, po czym zniknęły, więc nie było niestety z niego fotorelacji. Aż tu nagle..., ale miało być po kolei...           Tak się ostatnio porobiło, że aby co poniektóre sprawy ogarnąć, trzeba było wrócić do książki, o której wyżej mowa, a jak się okazało, komuś dawno temu została pożyczona na wieczne nieoddanie, więc udałam się do księgarni i zakupiłam nowiuśki, twardookładkowy egzemplarz (poprzedni sprzed 20 lat był miękkookładk

Przez wakacje do sedna...

Obraz
           Czas urlopu kończy się z dniem dzisiejszym. Jutro 6 rano pobudka i do pracy. Do pracy, którą lubię, która mnie rozwija, dowartościowuje i daje pieniądze.            Urlop był spontaniczny- na kilka dni wyjechaliśmy za miedzę do ukochanych przyjaciół, by razem pobyć ze sobą w różnych okolicznościach przyrody, a że uwielbiamy rowery, więc na rowerach oglądaliśmy świat.            A świat nas zaskakiwał- miejscami, kolorami, wytworami ludzkiej ręki (wyobraźni), mijającym czasem. Był i hałas i smród, kwiaty i kałuże, znikające jeziorko a przy nim oszałamiająco kolorowe pawie, zapadła kopalnia i odnowiony spichlerz zamieniony w gastrolokal.           Były też lekcje do odrobienia, trudne, aż mi w krzyżu wczoraj strzeliło, termofor trochę ukoił, ale Yin i Yang dokonywało się przez kilkanaście godzin, aż doszło do sedna (równowagi).           Teraz pranie w pralce, sterta prasowania i oglądanie fotografii z niedalekiej jeszcze przeszłości...:)

Tydzień Ósmy

Obraz
Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- zawsze o tej samej porze i w tym samym miejscu.   15.07.2013 16.07.2013 17.07.2013 18.07.2013   19.07.2013  Reszty nie ma, bo jestem na urlopie:)

Zielono mi...

Obraz
           Mój mąż poszedł robić zdjęcia graffiti (a ja razem z nim). Okazało się, że miejsce, w którym owo graffiti miało się znajdować zostało zrównane z ziemią (właściwie to ostał się jeszcze mur z tym czymś poniżej).  Była rozpacz! A ja, żeby nie pozwolić mu w tę rozpacz całkiem się wkręcić, wchodziłam w kadr i się wygłupiałam:):):)           Atmosfera się rozluźniła a mnie poparzyła pokrzywa, la, la, la... Zdjęcia by Andrzej R.:    http://yogurt.flog.pl/

Pchli Targ i 7 grzechów głównych

Obraz
          Przedkilkudniowe wydarzenie, którego oczywiście się nie spodziewałam, pogrążyło mnie w emocjach, które nie od razu potrafiłam nazwać. Dwa dni łaziłam po świecie z tym czymś, co mnie dusiło wewnątrz, wyciskało łzy, wkurwiało na maksa. Wiedziałam, że stało się to po coś, ale zanim doszłam do tego, po co, trzy dni się męczyłam.           Jak doszłam do tego?  Ano trzeba mieć przyjaciółkę M., która nadaje na podobnych falach... Spotkałyśmy się na Pchlim Targu (zdjęcia poniżej), potem wspólnie spędziłyśmy czas w domu gotując i konsumując pyszności, a między tymi czynnościami gadałyśmy o tym, co czekało na wypowiedzenie.           Usłyszałam od M. takie zdanie: "Wszystkie choroby biorą się z popełnienia któregoś (którychś) z Grzechów Głównych: Pycha, Chciwość, Nieczystość, Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, Zazdrość, Gniew, Lenistwo."           Dyskusja na ten temat ciągnęła się kilka godzin (a pół nocy i dzisiejszy pranek jeszcze przebrzmiewał wczorajszymi wnioskam

Tydzień Siódmy

Obraz
Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- zawsze o tej samej porze i w tym samym miejscu.   08.07.2013 nie ma zdjęcia, bo nie było mnie w pracy...:)   09.07.2013   10.07.2013 11.07.2013 12.07.2013

NASZYJNIKI HAND MADE

Obraz
         Obiecałam ileś postów temu, że napiszę w którymś poście o wspaniałościach zrobionych ludzką ręką. I oto piszę:           Jeszcze nie tak dawną zimą, a już niepamiętną, spędzałam niektóre wieczory przed komputerem w poszukiwaniu wpadających w me oko oraz serce przedmiotów, które chętnie bym nosiła na sobie lub przy sobie.           Szczególnie upodobałam sobie działy z torebkami oraz biżuterią naszyjnikową.           Dziś kilka zdjęć naszyjników, które ubóstwiam i namiętnie noszę, z linkami do stron, gdzie owe cudeńka można zobaczyć/zamówić/zakupić:)           Nie jest to post sponsorowany, nic za to nie miałam i nie mam, po prostu bezinteresownie reklamuję hendmejdowe cuda, które akurat mnie zauroczyły:           Podoba mi się SUTASZ. Chciałam mieć sutaszowy naszyjnik, podobało mi się kilka, które znalazłam w czeluściach Internetu, ale były dosyć drogie. Właściwie to bardzo drogie, więc o mały włos nie zapisałam się na warsztaty nauki sutaszu, by s

Tydzień Szósty

Obraz
  Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- zawsze o tej samej porze i w tym samym miejscu.  01.07.2013 02.07.2013 03.07.2013 04.07.2013   05.07.2013 a tu nie ma zdjęcia, bo nie było mnie w pracy...:) Brakuje dwóch poprzednich tygodni, ale wtedy koleżanka fotografująca mnie była na urlopie, więc zdjęć nie robiłam...

JAGODOWO...

Obraz
           Dwa tygodnie urlopu mojej koleżanki z pracy spowodowały brak zdjęć z tygodniówek. Ale już wróciła i znowu codziennie na przerwie robimy zdjęcia, więc pod koniec tygodnia nastąpi prezentacja:)           A tymczasem- jagodowa stylizacja (tak nazwała mnie/mój strój moja przyjaciółka Neshka), chociaż na tym zdjęciu nie widać tego pięknego, filetowego koloru lnianej sukienki, sweterka i leginsów, który złamałam zieloną torebeczką.           Strój ten przywdziałam na WYJŚCIE, czyli czynne uczestnictwo w obchodach Dni Mojego Ukochanego Miasta Rybnika, na których to śpiewałam, tańczyłam, jadłam, piłam i fajnie się ze wspaniałymi ludźmi bawiłam:)