Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2014

Tydzień Trzydziesty Siódmy

Obraz
A podtytuł brzmi:           Piąteczeniunieczek i Coldplay ... ...odkąd pracuję jak typowa biurwa, od poniedziałku do piątku, to... uwielbiam piątek! Bo przede mną 2 i pół dnia wolnego. Lubię tak. Wcześniej pracowałam w weekendy i światkipiątkiniedziele, co nie zawsze znośne było.           Uwielbiam spędzać piątki tak, jak dzisiaj- słuchając muzyki. Z różnych źródeł- z winyli, radia, telewizji, komputera. Ostatnio słucham z telewizji- włączam MTV/RBL/VHR i tym podobne niestety badziewia po to, by posłuchać, co w trawie piszczy, a właściwie gra. I jest tam tego mnóstwo, w większości nie trawię, ale zdarzają się perełki.             A dziś! A dziś wracam później z pracy niż zwykle (tak, wiem, bógmiwdzieciachwynagrodzi:), męża niet, cisza i ciemność w chacie, to włączam te pudło, żeby mi zagrało. No i gra! co? COLDPLAY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jesu, uwielbiam tą muzę, zaraziłam tym własne dzieci, jedno z nich na koncerty jeździło, by ich posłuchać i matce w słuchawce telefonu na

Tydzień Trzydziesty Szósty

Obraz
A podtytuł brzmi:           Wszystko, co Cię spotyka, może być nagrodą albo karą... ...to zależy tylko od Ciebie.           Rozwijam: jednym z moich pierwszych ćwiczeń umysłowych (o których będzie w następnym poście:), które miały zmienić mój nawyk negatywnego myślenia, było patrzenie na każde, dosłownie KAŻDE wydarzenie w życiu, jako nagroda.            Było ciężko. Bo jak tu uznać, że spotkała mnie nagroda, gdy zbliaża się termin opłaty zusu, a ja nawet nie mam co włożyć do gara. Nic, tylko się załamać, ewentualnie upić. Więc ćwiczę się zawzięcie w myśleniu, że to nagroda mnie spotyka, że brak kasy jest dla mnie darem z niebios. Myślałam, że mnie rozerwie, ale nie poddałam się. I stało się. Wpadłam (?) na fantastyczny pomysł, jak zarobić kaskę, chociaż ciutciut, skoro na tym, co robiłam do tej pory, nie zarabiam. I udało się! Nie, nie zarobiłam kokosów, nie stałam się milionerką. Stałam się twórczą osobą, a sukces w postaci kilkudziesięciu złotych w portfelu utwierdził mnie w p

Zasada i Intuicja

Obraz
Już sam tytuł mówi o tym, co będzie w tym poście- o Yin i Yang...           Yin i Yang są wyrazami określającymi dwa stany jednej rzeczy, dwie strony medalu, dwa końce na kiju. Każda strona medalu i każdy koniec kija należy do jednej rzeczy. Dzień i noc to doba, wysoki i niski to wielkość, gorący i zimny to moc odczucia... Cały nasz Wszechświat działa na zasadzie Yin/Yang.           Pierwszy raz dowiedziałam się o tym z książki. Longlongtajmegoł przeczytam dziwnie brzmiące teorie, które zrobiły zamieszanie w moim postrzeganiu świata. Do tego momentu był prostoliniowy, od tegoż momentu był już przynajmniej dwutorowy.           Najpierw przeczytałam o zasadach, które rządzą na każdej płaszczyźnie życia. Potem to zaczęłam obserwować, a potem intuicyjnie dostrzegać. Tak więc najpierw była Zasada, potem Intuicja. Ta dwubiegunowość jest dla mnie najistotniejszym odkryciem, jaki w życiu doświadczyłam. Bo dzięki temu wiele rozumiem, dostrzegam i doświadczam.           Skoro mowa o wszy

Tydzień Trzydziesty Piąty

Obraz
          Choć tydzień się jeszcze nie skończył to i tak więcej zdjęć nie będzie, z racji urlopu mojej osobistej fotografki. Sama sobie zdjęć robić nie będę:)           I nie ma co dłużej czekać na przedstawienie nowych zdjęć, bo bardzo bardzo chce pokazać coś pięknego, kolorowego, ciepłego, przytulnego i hendmejdowego, co zrobiła dla mnie moja kochana przyjaciółka Maya na prezent urodzinowy.           Wzruszyłam się bardzo, gdy to dostałam, a dostałam to w parku na spacerze, i zaraz to ubrałam i paradowałam dumnie jak ten, kurde, kolorowy paw, aż miłe, fajne kobitki nas zaczepiły i wyraziły swój zachwyt tym, co na nas zobaczyły...:)            Ah, jakie to piękne:) Mayeczko, tu, na łamach mego bloga chylę czoło przed twym talentem i ciepłym sercem:) Kocham cię:)            Wiem ze sprawdzonego źródła, że można takie cudowności zamówić sobie u Mayki, kontakt do niej TU.           No i jeszcze pochwalę się moimi ŻÓŁTYMI Martensami, co na nie czatowałam od wielu lat. Był

Tydzień Trzydziesty Czwarty

Obraz
A podtytuł brzmi:           co wy jecie na niedzielny obiad?... ...bo skoro jesteśmy wegetarianami to pewnie nie jemy w niedzielę rosołu, klusek, rolady/kotleta, itp, itd...             Ano nie jemy, więc wielu ciekawi, co jadamy w niedzielę. Bo niedziela to taki szczególny dzień, szczególny pod względem obiadu, nieprawdaż? Nie mam stałego dania, które zawsze gotuję w ten dzień, ale mam jedno z ulubionych- zapiekane warzywa! O każdej porze roku mamy warzyw pod dostatkiem, kombinacja ich nie będzie nastręczać żadnych problemów.           Mój dzisiejszy obiad to właśnie miks zimowych warzyw- rzepa, brukselka, por, cebula, marchewka, seler i pietruszka, z odrobiną ziół i oliwy (przepis na podobny miks TU ) Do tego pieczone ziemniaki w skórkach, jedzone z masełkiem oraz sałatka z gotowanych buraków z pysznym sosem (przepis na dressing TU ) i kiełkami rzodkiewki. Mmmmm, pycha:)             W trakcie przygotowania obiadu ugotowałam jeszcze czerwoną soczewicę, którą zmiksowałam z chr