Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2014

Dziękuję AWRO

Obraz
          Niestety, przyszedł ten czas. Czas na podziękowanie, pożegnanie, podsumowanie, rozstanie.           W 2006 roku otworzyłam stacjonarny ośrodek rozwoju osobistego AWRO, czyli AKADEMIA WSPIERANIA ROZWOJU OSOBISTEGO.           Wiele osób pukało się w głowę, co też to ja wymyśliłam, to się nie uda, trudne czasy, to jakaś sekta, na co komu takie miejsce.           A ja, naprawdę z uporem maniaka brnęłam pełna mocy, ale i obaw, do przodu. A czego to ja nie organizowałam, nie tworzyłam, wymyśliłam...           Akademia AWRO to było magiczne, ciekawe miejsce, założone w celu stworzenia możliwości uczestniczenia w różnych, inspirujących i nietuzinkowych warsztatach rozwojowych: Ciało : Joga, Qi-kung; Świadome Oddychanie; Praca z głosem; Terapia tańcem; Technika Aleksandra Umysł : Autoprezentacja; Samokontrola Umysłu Metodą Silvy; Myśl jest twórcza, więc Ty też! W głąb siebie : Relaksacje przy gongach i misach dźwiękowych; Babiniec; Systemowe ustawienia w

Tydzień Siedemdziesiąty Ósmy

Obraz
A podtytuł brzmi:    PANIE, ŻYCIE JEST PROSTE- RANO PAN WSTAJE, JE KANAPKĘ I IDZE W ŚWIAT... ... nie, to nie jest cytat z polskiej komedii wszech czasów ani tym podobnych.           To moja przyjaciółka tak odpowiedziała panu, który w jej towarzystwie naprzykarzał się narzekaniami.           Teraz to moje motto życiowe. Na jakiś czas, ale w sam raz na teraz. Z chadrą żyję w jako takiej komitywie. Nie poszła sobie, ale to, że ją zaakceptowałam pozwal mi na cieszenie się z różnych, prostych, wg mnie pięknych, wartościowych rzeczy: Że dostałam w prezencie staromodny, szklany pojemnik na ciasteczka, od teściowej:) Że w pierwszy dzień świat przyszły dzieciory (syn z dziewczyną) z pieskiem i dziewczyna córki (a córka w Szkocji, niestety...) Że ciasto na pierogi było idealne. Że w kinie byłam na Hobbicie. Że pachnie w domu grejpfrutem i cynamonem. Że odwiedzam dzisiaj ja dzieciory i pieska. Że nie ma śniegu. Że jest śnieg. I że niedawno poznałam fajnych ludzi na Jarmarkach

Tydzień Siedemdziesiąty Siódmy

Obraz
A podtytuł brzmi:    CHANDRA... ... która ściska mnie za gardło i wyciska łzy.           Powody się znajdą, a jak, coś przecież się kończy, a coś zaczyna... Kilka dni temu odbył się ostatni Babiniec. Od nowego roku nie będzie już miejsca, w którym mogłyśmy się spotykać. Teraz czas na nowe- miejsce, nowe spotkania, nowe coś...           A przede mną jeszcze jedno zakończenie, chyba bardziej bolesne niż mi się wydawało. Zamykam swoją Akademię AWRO, ale o tym może innym razem, dziś nie mam siły o tym gadać...           Od kilku godzin gotuje się wege rosół. Może miseczka słodkiego wywaru z domowej roboty makaronem trochę tę chandrę otuli...   Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- mniej więcej o tej samej porze i w tym samym miejscu. 15.12.2014 16.12.2014 17.12.2014 18.12.2014 NOWOŚCI:) - do kupienia, do noszenia:) Więcej tu: http://izaraj.wix.com/wokolszyjniki

Tydzień Siedemdziesiąty Szósty

Obraz
A podtytuł brzmi:    ISLANDIA... ... czyli wspominam jeszcze wczorajszy pokaz zdjęć ze spontanicznej kilkunastodniowej podróży dwóch przyjaciółek "wariatek" ne tężę wyspę.           Pokaz odbył się w gliwickiej antykwariackiej kawiarni (fajne miejsce, nie znałam:), wczesnym popołudniem. Przez prawie dwie godziny pooglądałam i posłucham co nieco o brązowobeżowozielonym kraju, gdzie przestrzenie, kolory, odgłosy, mieszkańcy, przyroda i takie tam są: inne, piękne, niesamowite, cudowne, inne, piękne, niesamowite, cudowne, i tak w kółko, i tak dalej:);):):)           Duże grono słuchaczo-podglądaczy zachwycało się obrazami, niektórzy przez to mają nawet zamiar sami zobaczyć to na własne oczy. Ja też:). Ale jeszcze nie teraz, nie już. Na razie to mam inne plany dotyczące zobaczenia pewnego kraju. Jak chcecie poczytać o tej podróży to zapraszam na bloga tego tu: PSTROKATO   Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- mniej więcej o tej samej porze i w t

Tydzień Siedemdziesiąty Piąty

Obraz
A podtytuł brzmi:    "Wszystko zależy od zmielenia. Ani za grubo, ani za drobno"... ... czyli mam szlaban na kawę, a ona mnie dopada zewsząd, nawet z ekranu telewizora- powyższy cytat pochodzi z filmu "Helikopter w ogniu", który oglądałam we wtorek. Jeden z żołnierzy biorący udział w okrutnej akcji ze śmiercią w tle, w chwili przerwy między jedną strzelanką a drugą, mieli kawę w ręcznym młynku, po czym zaparza kawę i częstuje nią swojego dowódcę z powyższym cytatem na ustach...           W kryminale, który czytam ciągle leje się kawa (a nie krew!), którą częstują się policjanci, podejrzani czy inni bohaterowie książki.           Albo- codziennie rano koleżanki z pracy gotują sobie kawę (oczywiście wg 5 przemian, przepis poniżej), a ja tylko zapachem się raczę, biedna... W ogóle, gdzie się nie ruszę- czuję kawę!           A zaprzestałam ją pić. Musiałam tak zrobić, bo moje migreny nie dają mi żyć, choć i tak jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej, ale jedn