Między ciszą a ciszą...

...biodra się kołyszą:)

           Dwie ostatnie niedziele przeszłam na nogach, z kijami.
Chodzenie z kijami daje inny wymiar obserwacji świata niż jazda na rowerze, ale jest równie uspokajające i energetyzujące co owa jazda.
           Energii starcza mi jeszcze na poniedziałek, czasem dłużej.
Jako że mieszkam w centrum miasta, przy ulicy, a w pracy gadam non stop, to potrzebuję takiej odskoczni, takiego Yin, który mnie uspokoi, przyziemni, zaduma. 
           Cisza lasu, jego zapach, kolory i energia to Tlen dla mojej Duszy:)

Dwie niedziele, dwa miejsca:

Rudy.
Droga Tao.
Cisza.
Słońce.
Huba.
Staw.






Pojezierze Palowickie.
Cisza.
Liście lecą z drzew...
Szum trzcin.
Bobrowisko.
Kolor.








Idę:)

Komentarze

  1. "Idę tam gdzie idę, nie idę gdzie nie. Idę lubię, lubię idę..."- pierwsze, co mi się skojarzyło, to kawałek Kultu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Motywator by swoje kije też wprawić w ruch:))) Beautiful:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne zdjęcia!!! Muszę w końcu wyleźć z tej swojej samotni i pobyć trochę na świeżym powietrzu!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje zdjęcia są też przepiękne. Super, że tak na wzajem się inspirujemy:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Poranna herbata i piękne malarstwo