TYLKO RADOŚĆ TWORZY RADOŚĆ
Pierwszy dzień moich wakacji. Dopiero co przyjechaliśmy odpocząć "w przyrodzie", od razu wpadliśmy w paszczę II Roztoczańskiego Festiwalu Kapel Ludowych. Pożarła nas do samych kości:)
Zachwyciły mnie oczywiście kolory strojów ludowych, ale porwała mnie przede wszystkim muzyka grana przez ludzi z pasją.
Taki np. pan Stanisław (poniżej), którego Kapela Stacha wygrała festiwal- człowiek orkiestra, liczący 84 lata gościu, do którego przyjeżdżają pasjonaci folkloru i zbieracze regionalnej muzyki, nagrywają jego utwory i zamieniają na nuty.
Przypadliśmy sobie do gustu- on zaciekawił się moim strojem, dzięki czemu podszedł do mnie- ach! jaki zaszczyt mnie spotkał:) i opowiedział kawałek swojej historii.
Pan Stanisław miał niesamowicie pozytywną energię. Już patrząc na niego jak gra czułam mrowienie w całym ciele, cały czas się uśmiechałam i karmiłam tym, co przesyłał. Była to niesamowita symbioza, bo on nakręcał się moim entuzjazmem, aż cała ta atmosfera tak się nabuzowała, że wybuchła zdaniem, które wypłynęło mi prosto z duszy:
Po chwili pan Stach zagrał specjalnie dla mnie skoczną polkę, ledwo usiedziałam na miejscu:)
Kiedy okazało się, że Kapela Stacha wygrała, jego członkowie dali na scenie takiego czadu, jakiego ponoć dawno tu nie widzieli najstarsi mieszkańcy, a czad ten musiał jeszcze krążyć wśród słuchaczy, bo jak wrócili do ławek to grali dla nas jeszcze z godzinę, rozkręcili imprezę i poderwali do tanów niejednego "krzywonoga".
Tańcowali, grali i klaskali, aż noc nas zastała i do domów wygnała:)
Zachwyciły mnie oczywiście kolory strojów ludowych, ale porwała mnie przede wszystkim muzyka grana przez ludzi z pasją.
Taki np. pan Stanisław (poniżej), którego Kapela Stacha wygrała festiwal- człowiek orkiestra, liczący 84 lata gościu, do którego przyjeżdżają pasjonaci folkloru i zbieracze regionalnej muzyki, nagrywają jego utwory i zamieniają na nuty.
Przypadliśmy sobie do gustu- on zaciekawił się moim strojem, dzięki czemu podszedł do mnie- ach! jaki zaszczyt mnie spotkał:) i opowiedział kawałek swojej historii.
Pan Stanisław miał niesamowicie pozytywną energię. Już patrząc na niego jak gra czułam mrowienie w całym ciele, cały czas się uśmiechałam i karmiłam tym, co przesyłał. Była to niesamowita symbioza, bo on nakręcał się moim entuzjazmem, aż cała ta atmosfera tak się nabuzowała, że wybuchła zdaniem, które wypłynęło mi prosto z duszy:
TYLKO RADOŚĆ TWORZY RADOŚĆ:)
Kiedy okazało się, że Kapela Stacha wygrała, jego członkowie dali na scenie takiego czadu, jakiego ponoć dawno tu nie widzieli najstarsi mieszkańcy, a czad ten musiał jeszcze krążyć wśród słuchaczy, bo jak wrócili do ławek to grali dla nas jeszcze z godzinę, rozkręcili imprezę i poderwali do tanów niejednego "krzywonoga".
Tańcowali, grali i klaskali, aż noc nas zastała i do domów wygnała:)
Jetem miłośniczką folkloru i uwielbiam takich ludzi:))))aż tutaj czuję pozytywną energię:)))Pozdrawiam serdecznie i miłego wypoczynku życzę:)))
OdpowiedzUsuńDzięki kochana Reniu:)
OdpowiedzUsuńZacna impreza. Warto takim kolorom i dźwiękom poświęcić czas. :)
OdpowiedzUsuńCieszę ię, że na nią trafiłam:)
UsuńOstatnio często widuję panie w ludowych strojach na ulicy, bo jeżdżę przez różne wioski dokoła mnie. To mega uroczy widok. Panie pewnie wracają ze swoich imprez, a ja się czaję, żeby taką obfocić :D
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, ze kiedyś na dźwięk folkloru wyłączałam radio...:)
UsuńJak miło widzieć znajome mi miejce wypoczynku sprzed trzech lat. A piwko było dobre?😀
OdpowiedzUsuńSorki, ale Książęce lepsze:)
UsuńAch!!! Uwielbiam takie sielskie klimaty :)!!! Za tydzien i my jedziemy na Roztocze :)!!!
OdpowiedzUsuń