Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2015

Tydzień STO Czwarty

Obraz
A podtytuł brzmi:   DROGA... ...życie to DROGA. Taka metafora.            Można przeżyć życie na autostradzie- szybko, ale bez fajnych widoków czy ciekawych przygód. Można też przez życie iść. Na czyichś plecach na przykład. Albo tak po prostu, idę, zatrzymuję się tam, gdzie chcę, patrzę na to, co mnie zainteresowało. Mogę czasami przejechać kawałek autobusem, tramwajem, samochodem, statkiem, samolotem.  Mogę iść na skróty, mogę iść na około. Jak w życiu...           Chodzę sobie ostatnio inną drogą do pracy. Jest bardziej słoneczna, cichsza. A tego mi teraz bardzo potrzeba..., więc mam:)  Oto jej kawałek:     Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- mniej więcej o tej samej porze i w tym samym miejscu.   22.06.2015 23.06.2015  24.06.2015  25.06.2015  26.06.2015

Tydzień STO Trzeci

Obraz
A podtytuł brzmi:   olej lniany... ...czyli jak przeszły mi częste bóle głowy.           O których już tu kiedyś pisałam. Stosowałam od lat różne terapie, które miały mi pomóc w zniwelowaniu do minimum napadów migrenowych, które wiadomo, utrudniają życie. Zioła, akupunktura, hipnoza, autohipnoza, modlitwa (tu czasami pomagała, naprawdę!), masaże, diety... Skutek był zgoła marny. A tu proszę, jest poprawa i to znaczna, dzięki, jak mniemam, olejowi lnianemu.           A skąd taki domysł? Otóż od 5 miesięcy codziennie rano piję łyżkę oleju  (tłoczonego na zimno) z łyżką cytryny, po tym zawsze pijam 1/2 litra soku z jęczmienia. Olej ten jest jedyną nowością, jaką wprowadziłam w życie od stycznia, więc to właśnie zmusiło mnie do teorii spiskowej, że to on mi właśnie pomógł. Bóle głowy zdarzają się, ale tak rzadko, że nie pamiętam czy kiedykolwiek wcześniej tak było.           Olej lniany używam w kuchni od wieków, ale nie piłam go tak regularnie. A czytałam, że olej ten m.i

Hrabinia...

Obraz
          Sobotni przedwieczór- gangsterzy strzelają do siebie na środku ulicy, damy mdleją i płaczą w spazmach. Kilka kroków dalej diva śpiewa o tym, że miłość ci wszystko wybaczy. Trochę dalej tańczą fokstrota i charlestona....           Spacerowicze przechadzają się deptakiem, pozdrawiają się lekkim ukłonem i ściągnięciem kapelusza z głowy.Większość jednak udaje się na wysłuchanie muzyki, poezji i historii dwudziestolecia międzywojennego.  Panie w eleganckich strojach, panowie również...           Tak oto spędziłam kilka godzin w mojej ulubionej epoce, ubrana w strój, który miał tą epokę przybliżyć. Zaproszono do zabawy wszystkich potencjalnych uczestników, należało jak najwierniej przedstawić strój z tamtych czasów, więc na deptaku pojawiali się gdzieniegdzie damy i dżentelmeni. No i ja- hrabinia:)   p.s. na najwierniej pokazany ubiór z tamtej epoki był konkurs, który wygrałam!!!!!!!   foto mąż: http://yogurt.flog.pl/

Tydzień STO Drugi

Obraz
A podtytuł brzmi:   JUST A PERFECT DAY... ...czyli jak to wyjazd służbowy do firmy-matki, pełny intensywnej pracy, zamienił się w cudowny, słoneczny dzień.            Nawet spędzone w samochodzie 7 godzin nie miało wpływu na wspaniały nastrój, jaki towarzyszył mi przez cały czas:)             Wszystko było perfect- i kilka godzin w firmie, i warzywno-sałatkowy obiad, i kawa mrożona na ryneczku małego, czeskiego miasteczka, i poobiedni spacer po gigantycznym przypałacowym parku, w którym rosły gigantyczne drzewa i moje ulubione jaśminy. Właśnie kwitną!!!             Koleżanka z pracy, dyrektor, pracownice firmy-matki, z którymi rozmawiałam po polsku a one po czesku, informatyk, pani kelnerka, napotkani ludzie, no i ja- wszyscy byliśmy radośni, uśmiechnięci, napełnieni pozytywną energią...:)             Więc cały dzień, a właściwie do dzisiaj, nucę sobie piosenkę Luu Reeda- Just a perfect day...  =========

Tydzień STO Pierwszy

Obraz
A podtytuł brzmi:   zerwij z rutyną, wyluzuj trochę... ...obrazek mówi sam za siebie:)            Czasem, dla wkurzenia mózgu, zmieniam nawyki. Idę inną drogą do pracy/z pracy, jem na śniadanie ciastko zamiast jaglanki, piję gorącą wodę w upał, palę papierosy na rodzinnej uroczystości:). Nawet ostatnio kupiłam czarne (!!!) spodnie. Dla złamania rutyny:)           Dobrze tak czasami namieszać. Pogrzebać w mrowisku, gnieździe os. Żeby poruszyć, rozkruszyć, odświeżyć. Ale robię to z pozytywnym zamiarem. Nie mam ochoty być użądlona, dlatego też papierosów nie palę, tylko czasem, żeby cieszyć się z tego, że palić nie muszę:). Tak więc- ZERWIJ Z RUTYNĄ, WYLUZUJ TROCHĘ:)   Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- mniej więcej o tej samej porze i w tym samym miejscu.     01.06.2015  02.06.2015  03.06.2015