TYDZIEŃ...

... w Glasgow! O tak, byłam tydzień w Galsgow! Urlop spędzony z córką był przecudowny! Słodkie lenistwo, szał zakupów, wyżerki potraw z różnych stron świata, późnowieczorne oglądanie filmów... A jak byłam już zmęczona zgiełkiem wielkiego miasta i smrodem metra to wybrałyśmy się do Green Garden, który swą naturalną energia, zielenią i oszałamiającym zapachem kwitnących kwiatów przywrócił mnie do równowagi:) Uciekłam od nagłej zimy, która przyszła nie wiadomo po co, w przyjemny (?) klimat szkockiej pogody. Było ciepławo, niekiedy nawet słońce zaświeciło, czasem troszkę powiało, ale co tam! Nie straszne nam deszcze i burze...! Wróciłam akurat na odwilż, wypoczęta i pełna radości, mimo, że rozstania z córką do przyjemnyc...