Tydzień STO Pięćdziesiąty Czwarty
Moja przyjaciółka 3 tygodnie temu miała niegroźny wypadek, ale ma calusieńką nogę w gipsie. Jest uwięziona na piętrze domu, bo na dole zamieszkali teście, którzy przyjechali na wakacje. Ledwo korzysta z toalety, o chodzeniu po świecie nie ma co marzyć- gips waży ze 100kg, a noga ma leżeć podniesiona do góry ile tylko się da.
Cierpi...:(
Gdy ją odwiedziłam pożaliła mi się, że dopiero teraz widzi, ile dźwiga codziennie na swoich brakach przez to, ile dyspozycji wydaje mężowi i nastoletniemu synowi (dwoje dorosłych dzieci już poza domem). A ona to wszystko sama robiła, codziennie!
Rozśmieszyła nas ta historia, gdy opowiedziała, jak to syn zdziwił się, że po trzech dniach od poprzedniego odkurzania mama kazała mu znowu poodkurzać! Jak to znowu? Przecież jest czysto, po co tak często, to nie na zawsze? Że łazienkę, korytarz, kuchnię trzeba codziennie ogarniać, że trzeba teściowej pomóc w przygotowaniu posiłków (bo wiadomo, chłopy nie potrafią gotować:), bo to już starsza osoba i nie ma już tyle siły...
Wszyscy zdziwieni sytuacją, zmianą przyzwyczajeń i rytmu dnia...
Gdy wczoraj rozmawiałam z nią przez telefon zapytała, co robię?
- wracam do domu z pracy i jeszcze małe zakupy po drodze zrobię:)
- na nóżkach?
- tak Olu, na własnych nóżkach idę i cieszę się, że tak mogę:)
I prawie się biedna rozpłakała, a ja z nią. A przecież to jeszcze trzy tygodnie w gipsie, potem już będzie mogła chodzić i tańcować będziemy!
Jaki to cud jest, że mamy łapki i nóżki, że widzimy, słyszymy, mówimy! Cieszmy się z tego i radujmy się, wdzięczność poczujmy za ten wspaniały dar, on nie jest nam dany raz na zawsze. Amen:)
p.s. eksperyment z poprzedniego posta udał się wybitnie:)
27.06.2016
28.06.2016
29.06.2016
Cierpi...:(
Gdy ją odwiedziłam pożaliła mi się, że dopiero teraz widzi, ile dźwiga codziennie na swoich brakach przez to, ile dyspozycji wydaje mężowi i nastoletniemu synowi (dwoje dorosłych dzieci już poza domem). A ona to wszystko sama robiła, codziennie!
Rozśmieszyła nas ta historia, gdy opowiedziała, jak to syn zdziwił się, że po trzech dniach od poprzedniego odkurzania mama kazała mu znowu poodkurzać! Jak to znowu? Przecież jest czysto, po co tak często, to nie na zawsze? Że łazienkę, korytarz, kuchnię trzeba codziennie ogarniać, że trzeba teściowej pomóc w przygotowaniu posiłków (bo wiadomo, chłopy nie potrafią gotować:), bo to już starsza osoba i nie ma już tyle siły...
Wszyscy zdziwieni sytuacją, zmianą przyzwyczajeń i rytmu dnia...
Gdy wczoraj rozmawiałam z nią przez telefon zapytała, co robię?
- wracam do domu z pracy i jeszcze małe zakupy po drodze zrobię:)
- na nóżkach?
- tak Olu, na własnych nóżkach idę i cieszę się, że tak mogę:)
I prawie się biedna rozpłakała, a ja z nią. A przecież to jeszcze trzy tygodnie w gipsie, potem już będzie mogła chodzić i tańcować będziemy!
Jaki to cud jest, że mamy łapki i nóżki, że widzimy, słyszymy, mówimy! Cieszmy się z tego i radujmy się, wdzięczność poczujmy za ten wspaniały dar, on nie jest nam dany raz na zawsze. Amen:)
p.s. eksperyment z poprzedniego posta udał się wybitnie:)
======================================
Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- mniej więcej o tej samej porze i w tym samym miejscu.
27.06.2016
28.06.2016
29.06.2016
30.06.2016
01.07.2016
Nawet tak "drobna" i tymczasowa niedogodność potrafi nam uzmysłowić, jakimi szczęściarzami na co dzień jesteśmy.
OdpowiedzUsuńSukienka z 1 - cudo!
W pełni rozumiem koleżankę, bo kilka lat temu złamałam prawą rękę w garstku. ( Termin medyczny ) A będąc w 100% praworęczną przechodziłam katusze. Koleżance życzę szybkiego powrotu do formy.
OdpowiedzUsuńZnów piękne, kolorowe zestawy. Ale zestaw z 27-go to moje klimaty. Pozdrawiam Jola L.
Nic mnie tak nie irytuje jak moje własne ograniczenia. Więc współczuję każdemu, kto z jakiejkolwiek przyczyny, fizycznie nie jest zdolny do wykonania swoich zamierzeń.
OdpowiedzUsuńA ja mam znajomego, sąsiada (niezłe licho, swoją drogą), co sobie połamał obie nogi w wypadku samochodowym(wlazł po pijaku pod koła komuś). Ledwo pozbył się kul, jeszcze kuśtykając, a już łapa w gipsie. A na gębie i tak zaciesz cały czas. Może jakby trochę posmutniał, wnisoki wyciągnął, to by się tak nie łamał... ;)
OdpowiedzUsuńMoja mama miała niedawno robioną endoprotezę kolana. W domu moim rodzinnym zapanował chaos totalny ;P!!! Panowie nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji... żenada!!!
OdpowiedzUsuńIzuniu... rozkwitasz coraz piękniej!!!
Kiedyś przeczytałam zabawny tekścik na drewnianej tabliczce: "Czysty dom, to oznaka zmarnowanego czasu";-) - to dokładnie o mnie i też bym była mocno zdziwona, gdyby mi ktoś kazał sprzątać tak często; raz w tygodniu i tak mnie dostatecznie męczy, bo przecież jest tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia w ciągu dnia:-).
OdpowiedzUsuńPrzekaż Przyjacióólce życzenia jak najszybsdzego powrotu do pełnej sprawności!
Izuniu, jesteś piękna każdego dnia! ludzie sobie nie zdają sprawy jakie to szczęście móc chodzić, widzieć, słyszeć machać rękoma, jaki to skomplikowany mechanizm ten nasz organizm a my ciągle jesteśmy z siebie niezadowoleni!
OdpowiedzUsuńteż miałam złamaną nogę, rok mi się zrastała! nie chcę martwić koleżanki ale 3 tygodnie to za mało, żeby sie wszystko zrosło :(