A podtytuł brzmi: Wszystko, co Cię spotyka, może być nagrodą albo karą... ...to zależy tylko od Ciebie. Rozwijam: jednym z moich pierwszych ćwiczeń umysłowych (o których będzie w następnym poście:), które miały zmienić mój nawyk negatywnego myślenia, było patrzenie na każde, dosłownie KAŻDE wydarzenie w życiu, jako nagroda. Było ciężko. Bo jak tu uznać, że spotkała mnie nagroda, gdy zbliaża się termin opłaty zusu, a ja nawet nie mam co włożyć do gara. Nic, tylko się załamać, ewentualnie upić. Więc ćwiczę się zawzięcie w myśleniu, że to nagroda mnie spotyka, że brak kasy jest dla mnie darem z niebios. Myślałam, że mnie rozerwie, ale nie poddałam się. I stało się. Wpadłam (?) na fantastyczny pomysł, jak zarobić kaskę, chociaż ciutciut, skoro na tym, co robiłam do tej pory, nie zarabiam. I udało się! Nie, nie zarobi...
Każdy zestaw to odzielne dzieło sztuki! Moja barwna blogowa koleżanko :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze feeria stylu i barw. A mnie urzekł zestaw z 24-go. I naszyjnik świetnie komponuje się z haftem. Pięknie. Pozdrawiam Jola L.
OdpowiedzUsuńŁohoho... święta prawda :D!!!
OdpowiedzUsuńZielone szarawarki i granatowa tunika - przezajebiaszcze :)!!!