Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2014

TYDZIEŃ...

Obraz
... w Glasgow! O tak, byłam tydzień w Galsgow!            Urlop spędzony z córką był przecudowny! Słodkie lenistwo, szał zakupów, wyżerki potraw z różnych stron świata, późnowieczorne oglądanie filmów...            A jak byłam już zmęczona zgiełkiem wielkiego miasta i smrodem metra to wybrałyśmy się do Green Garden, który swą naturalną energia, zielenią i oszałamiającym zapachem kwitnących kwiatów przywrócił mnie do równowagi:)             Uciekłam od nagłej zimy, która przyszła nie wiadomo po co, w przyjemny (?) klimat szkockiej pogody. Było ciepławo,  niekiedy nawet słońce zaświeciło, czasem troszkę powiało, ale co tam! Nie straszne nam deszcze i burze...!             Wróciłam akurat na odwilż, wypoczęta i pełna radości, mimo, że rozstania z córką do przyjemnych nie należą, ale już niedługo znowu się zobaczymy, więc dam czasowi płynąć swoim rytmem, bo nic go przecież nie przyspieszy i nie spowolni.             Eh..., podróżować, podróżować, jest bosko!!!  Słit fo

KARNAWAŁ

Obraz
          Nie żebym szlajała się po knajpach w poszukiwaniu rozrywki czy hulała na balach takichśmakichiowakich. Po prostu, jest karnawał, to czas, by zrobić pączki angielskie!            Tak, tak, robię je tylko w karnawale, taka tradycja z dzieciństwa. Wtedy jedne koleżanki smażyły faworki, a ja pączki. I objadałyśmy się tymi ciastkami na podwórku na ławce, nie myśląc o trującym cukrze, białej mące i kaloriach. Wtedy o tym nie wiedziałyśmy:) I jakie byłyśmy zadowolone!!!!           Tak więc oto są, moje ulubione pączki z dziurką, które, pisząc tu post, zajadam i popijam kawą. Przepis na nie znajdziecie TU           Byłam kiedyś na kilku zabawach karnawałowych, ale najlepiej wspominam bal przebierańców we Wrocławiu, w Arsenale Broni, który odbył się kurde w ubiegłym wieku (jesu, jak to brzmi!).           Oto i ja, z mężem jako hrabinia z lat dwudziestych wespół z piratem słodkich wódek:) Mój mąż specjalnie na tę okazję zapuszczał brodę, a ja włosy, no i musiał koni

Tydzień Trzydziesty Trzeci

Obraz
          A podtytuł brzmi: w życiu piękne są tylko chwile...           ... i z takich też chwil składa się moje życie.           Życie, które zaczęło się long long tajm egoł, pewnego śnieżnego dnia, o 14:00. Zeszłej niedzieli wypowiedziałam na głos sławetny cytat: [...] a imię jego czterdzieści i cztery [...] Tyle czasu na tym świecie jestem, świecie, którego tak niewiele widziałam, ale na szczęście (?) mam Travel Szanel i oglądam go czasem na jednej ze ścian. Świecie, który mnie przeraża, a zarazem ciekawi.           Nie jestem typem podróżniczki, boję się brudu, głodu i chłodu, choć większość wakacji spędzałam pod namiotem z kibelkiem z serduszkiem. Ale teraz, hm, wygodna się stałam i na wakacjach to ja łóżeczko i ciepłą wodę preferuję. Tak więc świat, który mnie dookoła otacza, oswajam po swojemu, metodycznie i spontanicznie zarazem.       Metodycznie zaczęłam kilka lat temu- celebracją każdej chwili, która wydawała się ważna, piękna, radosna, a zarazem prosta, mała i ci

Dla porównania II

Obraz
          Porównywałam już raz na blogu moje zdjęcia, wtedy z lata- TU , teraz z zimy.             Widać, że aura się zmieniła, rzadko jest słońce, ale dobrze, że zima jest w dodatnich temperaturach i mogę występować:) bez tzw. okryć wierzchnich. Niby te same ciuchy, a jakieś za każdym razem inne, nieprawdaż?  

Tydzień Trzydziesty Drugi

Obraz
A podtytuł brzmi: OBIAD Zapiski z mojego "pamiętnika", z roku 2005, które przed chwilą znalazłam, ha ha:) Oto one: Panie Boże! Dziś opowiem Ci historię. Nie bajkę, nie mit, nie sensację z pierwszych stron gazet. Historia ta wydarzyła się już niejednokrotnie i jeszcze tyle samo razy się wydarzy. Nie znam dokładnej genezy jej powstania, choć już na pewno wielu uczonych łamie sobie zęby na jak dokładniejszym rozbiorze tego zagadnienia. Otóż historia ta dotyczy OBIADU. Temat arcyciekawy, zważywszy tym bardziej na to, że opowie Ci go kobieta. Bo obiad i kobieta to rodzeństwo. Tak, tak, mężczyzna i obiad też się zdarzają… Z rodzeństwem bywa, że się kochają i nienawidzą, lubią i czubią, szanują i opluwają. Zawsze jest rywalizacja – czasem zdrowa, czasem chora. Wspólne tajemnice, potajemne kablowanie. Wspólne chwile, życie w osobnych pokojach. Chaos i zamęt, spontaniczny śmiech. I jak to w życiu bywa nie da się odciąć od rodzeństwa. Można tylko udawać, że go

Tydzień Trzydziesty Pierwszy

Obraz
A podtytuł brzmi: Nie mogłabym żyć bez cynamonu...           ...bo to moja najukochańsza przyprawa! Poznałam jego walory, smak i zastosowanie dzięki kuchni indyjskiej. Tam wsypywany jest do dań słonych, ja go wcześniej znałam tylko z potraw słodkich.           Dziś cynamonu używam na tony. Bez cynamonu nie ma kawy (gotowanej wg 5 Przemian, przepis TU ), nie ma szarlotki (przepis TU ), nie ma herbaty, warzywnych gulaszów, sosów (na przykład takiego TU ), deserów, pieczonych jabłek, grzanego wina czy balsamu do ciała:)            Kocham cynamon!!!            Zrobiłam więc dziś szarlotkę. Taką prostą, którą uwielbiam. A co z resztkami- ogryzkami i obierkami z jabłek? Jak to co! Kompot! Kompot z resztek, z goździkami, imbirem, mięt ą i cynamonem. Mmmmmmmm, pycha:) Szarlotka gotowa. Idę gotować kawę:) Robię zdjęcie codziennie na mojej przerwie w pracy- mniej więcej o tej samej porze i w tym samym miejscu. 30.12.2013  02.01.2014     I kompocik z resztek:)

Głowy lenina znad pianina...

Obraz
          ...a własciwie to moje głowy, uzbierane przez wiele lat, mieszkające w Picasie.           Odkryłam je dzisiaj- kilkadziesiąt minut spędziłam na dziwieniu się, ile w Picasie mam zdjęć, i to jakich!           Z niektórych bardzo się ucieszyłam, myślałam, że przepadły, przepiłam je, oddałam za bezcen albo coś w tym rodzaju. A tu proszę, skryły się, a ja je znalałam! Super, że są!           Tak oto przedstawiam Wam głowy Izyraj, nie chronologicznie, ale z różnych lat, co można wywnioskować z rodzaju okularów. Głowy lenina znad pianina, znad pianina:) Autorami zdjęć są: Izaraj Magda Agnieszka Rachela ktoś  Andrzej- http://yogurt.flog.pl/ Karol- http://karolmierzejewski.com/