Zielono mi...


           Mój mąż poszedł robić zdjęcia graffiti (a ja razem z nim). Okazało się, że miejsce, w którym owo graffiti miało się znajdować zostało zrównane z ziemią (właściwie to ostał się jeszcze mur z tym czymś poniżej).  Była rozpacz! A ja, żeby nie pozwolić mu w tę rozpacz całkiem się wkręcić, wchodziłam w kadr i się wygłupiałam:):):)
          Atmosfera się rozluźniła a mnie poparzyła pokrzywa, la, la, la...



















Zdjęcia by Andrzej R.:    http://yogurt.flog.pl/


Komentarze

  1. Witaj. Przesledziłam Twój blog i bardzo mi sie spodobalo tu u Ciebie . Widac ze jestes bardzo pozytywna i "kolorowa"osoba . Pozdrawiam Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alicjo, ciszę się, że spodobało ci się u mnie. Wiesz, co w duszy to i w oczach- kolorowo mi w duszy gra to i świat to widzi:)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Poranna herbata i piękne malarstwo