Pchli Targ i 7 grzechów głównych

          Przedkilkudniowe wydarzenie, którego oczywiście się nie spodziewałam, pogrążyło mnie w emocjach, które nie od razu potrafiłam nazwać. Dwa dni łaziłam po świecie z tym czymś, co mnie dusiło wewnątrz, wyciskało łzy, wkurwiało na maksa. Wiedziałam, że stało się to po coś, ale zanim doszłam do tego, po co, trzy dni się męczyłam.
          Jak doszłam do tego?  Ano trzeba mieć przyjaciółkę M., która nadaje na podobnych falach... Spotkałyśmy się na Pchlim Targu (zdjęcia poniżej), potem wspólnie spędziłyśmy czas w domu gotując i konsumując pyszności, a między tymi czynnościami gadałyśmy o tym, co czekało na wypowiedzenie.
          Usłyszałam od M. takie zdanie:
"Wszystkie choroby biorą się z popełnienia któregoś (którychś) z Grzechów Głównych: Pycha, Chciwość, Nieczystość, Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, Zazdrość, Gniew, Lenistwo."
          Dyskusja na ten temat ciągnęła się kilka godzin (a pół nocy i dzisiejszy pranek jeszcze przebrzmiewał wczorajszymi wnioskami) i w którymś momencie wykluł się Wgląd! Olśnienie spłynęło po mym ciele, wstrząsnęło nim, aż łzy pociekły, poczułam ulgę i wewnętrzny spokój. Otóż jest odpowiedź- najpierw Yin, potem Yang i taram! już wiem po co!
          Czuję teraz wdzięczność za ten wspaniały dar, jakm jest moja przyjaciółka M. oraz za wgląd, który uwolnił mnie od przygniatającego mi duszę kamienia. Uff, ale ulga.
          Wrócę jeszcze na chwilę do tego zdania u góry- otóż bez żadnych oporów, z niewielkim tylko wahaniem (mój umysł nie nadążał po prostu za FALĄ) przyjęłam to za oczywistą oczywistość, dziwiąc się jednocześnie, że wcześniej na to nie wpadłam. Ale tak to w życiu jest:
 TO CO MA PRZYJŚĆ,PRZYCHODZI WTEDY, KIEDY MA PRZYJŚĆ. Amen.

           To był cudowny dzień! Pełen doniosłych zdań, rozmów, wyznań i wniosków. Bóg zapłać:)
 =================================


          Wracając do Plchego Targu- wystawiłam tam moje WOKÓŁNASZYJNIKI, wzbudziły zainteresowanie i podziw :), a kupiona jedna sztuka tegoż znalazła się na nadgarstku, a nie na szyi (nie przyszło mi wcześniej do głowy, że można nosić je również tam), jednej z wystawiających się:





           Ja i moja przyjaciółka wystawiłyśmy nasze hendmejdowe dzieła na jednym straganie (hi, hi, straganie...:), a na szyi mamy swoje dzieła, którym robiłyśmy żywą reklamę:)


 
 
 

 





           Oczywiście same też buszowałyśmy po innych straganach:)





          i na jednym z nich wyszukałam taką oto metalową rybkę, która zamieszkała u mnie w łazience:)



 I to by było na tyle:)

Zdjęcia by Andrzej:)






Komentarze

  1. W życiu tylko jedno jest ważne... Kochać I Być Kochanym...
    Bóg(z którego bądz Kościoła ) ;) Zapłać

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze ta pogoda nie dopisala ... oby w sierpniu bylo lepiej ;) mam nadzieje do zobaczenia i zapraszam do mnie !

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne kolory, piękna bransoletka-co-miała-być-naszyjnikiem. Mądra przyjaciółka. Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudnie. U Ciebie zawsze tak kolorowo, że wchodzę aby naładować się tym i ucieszyć oko.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Poranna herbata i piękne malarstwo